Skąd wziął się fenomen Louboutinów ?

Od zawsze byłam całkowicie zakochana w geniuszu Christiana Louboutina.  Uwielbiałam, uwielbiam i będę uwielbiać jego niesamowite szpilki, o których marzy prawie każda kobieta na ziemi, jednak nie każdą na owe cuda stać. I niestety mieszczę się w tym przedziale. Marzy mi się chociaż jedna para słynnych butów  z czerwona podeszwą. Najbardziej chyba ta dosyć klasyczna:

Panie i Panowie przedstawiam Wam "Lady Gres"!

Ahh!

Ja tu się rozmarzam, rozanielam i opowiadam Wam jaka to ja biedna, bo nie stać mnie na Louboutiny, a temat, który chciałam poruszyć prawie zasnął. Dlatego, jeśli pozwolicie powrócę do próby wyjaśnienia fenomenu słynnej na całym podole czerwonej podeszwy. Będą to tylko moje własne przemyślenia na owy temat.

Game on.

Cóż, wiele z nas - cichych louboutinowych marzycielek - chce mieć choć jedną parę tych diamentów, dla szpanu i dla czerwonej podeszwy. Bo są drogie. Bo są luksusowe. Bo będą wszyscy zazdrościć. Bo stanę się tą z wyższej półki. Bo czerwona podeszwa będzie widoczna. Chcę mieć to wszystko, a tak naprawdę nic nie wiem o Loubutinie i nawet nie umiem wymówić jego nazwiska.
 I ta chęć wydania pieniędzy, co jakoś szczególnie nas nie urzekło to istny bezsens i strata hajsu. Jaki jest sens je kupować, skoro nie rajcujemy się nimi jak pięciolatki lalką Barbie ? Myślę, że zwyczajny szpan i zajawka kultową czerwoną podeszwą są jednymi z magicznych, a zarazem głównych powodów owych zakupów




Inną sprawą jest całkowita podnieta projektami Christiana. Niosą się w świecie gwiazd i w podole zwykłych ludzi ohy i ahy, bo ten Pan to absolutny geniusz, a jego projekty są w każdym calu niezwykle i tak olśniewające, że robi mi się w majtkach galareta. Tak wiele kobiet zrobiłoby wszystko, by tylko mieć jeden egzemplarz jego geniuszu. Bo to przecież Christian Louboutin! I znowu ahhh! Hm... to chyba najlepsze podejście.




Trzeci powód, taki bardziej z mieszanką zimnego prysznica i może nutką ekonomicznego spojrzenia, jest prosty. Nie kręci mnie jakiś tam Labutin, Lołbołtin, Labołtino i tak naprawdę nie obchodzi mnie, że ten gość sobie je zrobił. Ważne są buty! Przecież nózia wygląda w nich tak seksi i tak genialnie wszystko łączy się z tą boską czerwoną podeszwą. I w ogóle one mają takie szpilki, takie ładne, wysokie i w ogóle kól! Grzech nie kupować butów od tego na L!  A do tego te szpilunie muszą być bardzo, ale to bardzo porządne, bo przecież takie drogie! Materiał jest taki, że ho ho. Mucha nie siada. 





Komentarze

Popularne posty