Co nowego u Chanel ?

U Chanel jak zwykle fajnie. Bardzo fajnie. Ale cóż, to Chanel. Ktoś spodziewał się, że ta marka pod wodzą Karla ujrzy dno ? No chyba nikt. Przynajmniej ja nie. Nigdy nie byłam i nadal nie jestem wielbicielką "przedobrzenia" w modzie. Dla wielu to coś czadowego, designerskiego, ale dla mnie to mieszanka muzealnej abstrakcji i tandety. Mam tu poszczególne przykłady, ale ich nie podam, bo to tylko i wyłącznie moje odczucia. Jednakże Chanel zawsze miała moje poparcie. Może ze względu na swoje modowe zasługi dla pra i współczesnych łomen ? Nie, nie dlatego, przynajmniej nie tylko. Liczy się talent, ekspresja, innowacja, design, wykonanie... i etc. Chanel nie pokusi się o kicz. Nie po prostu nie. Może sobie stąpać po tej granicy czy tez tańczyć na grząskim gruncie, ale no bez kitu. Klasa, wyczucie i smak sam w sobie od zawsze i miejmy nadzieje na zawsze. 

Jesienno-zimowa 2013 trzyma się jak zwykle swoich ścieżek. Może z małymi ulepszeniami. Co widzimy ? Charakterystyczne materiały i wzory. Kolory. Przeróżne od dark do light i colorful. To dobrze, bo możemy się zarówno smucić i cieszyć razem z Chanel. Wodzimy militarne fragmenty, niebanalne kroje, które krzyczą "weź mnie do domu. jestem lepsza od twojego faceta". Widoczny jest także brak strachu i emanowanie tego, że jesteśmy kobietami, takimi na równi z mężczyznami. Jak nic zalatuje niezależnością i lekkim dystansem z serii "to ja decyduje o wszystkim, nawet o tobie". Po prostu to obczajcie, a jest co. Uwierzcie. Chanel daje popalić. Ogień, laski, ogień! ;)













Kliknijcie w obrazek a się powiększy!


Jak ja kocham emancypantki... w takich Szanelowych chwilach wszystko we mnie wzrasta!

Komentarze

Popularne posty